niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 3

Wsiadłyśmy do samochodu jednego z najlepszych piłkarzy na świecie. Wow! To jest na serio?
- Macie kaptury przy bluzach? - zapytał Jay przerywając moje rozmyślanie.
- Tak, ja mam, a Ty Liv? - zwróciłam się do przyjaciółki.
- No, mam.
- To tutaj! - powiedziałam, gdy właśnie minęliśmy dom Ev.
Piłkarz zaparkował samochód. Przewróciłam klucz i weszłam z przyjaciółką do domu.
- Wchodzicie? - zapytałam chłopaków.
- No dobra - powiedzieli równocześnie.
Po wejściu od razu ruszyłam do kuchni.
- Jestem głodna - westchnęłam. - Liv kupiłaś coś do jedzenia?
- No tak, ostatnio.
Otworzyłam lodówkę i od razu zaczęłam szukać produktów potrzebnych do zrobienia tostów.
- Chcecie tosty? - zwróciłam się do trójki przyjaciół.
- Tak! - krzyknęli wszyscy równocześnie, na co się zaśmiałam.
Po zjedzeniu posiłku, mięliśmy obejrzeć film. Jak zwykle wszyscy oprócz Olivii chcieliśmy wybrać jakiś horror. Wygraliśmy ilością głosów, więc ostatecznie obejrzeliśmy "The Ring". Myślałam, że zaraz umrę. Najstraszniejszy horror jaki widziałam w życiu. No dobra, może oprócz "Mamy". Ledwie wytrzymałam, ale gdy film dobiegł końca, ulżyło mi.
- Wcale nie był taki straszny - powiedziałam bez emocji.
- Tak, pewnie, tylko cała się trzęsłaś - powiedział Neymar. 
- Nie trzęsłam się - odrzekłam udając obrażoną.
- Nie, wcale - zaśmiał się brat.
- Pff.. - wytknęłam język Jamesowi - Ej! A co jeśli Eve pojechała po ciebie?
- Raczej nie, no bo przecież napisałem jej, żeby nie przyjeżdżała.
W tej samej chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Nie mojego, tylko Jaya.
- James! - powiedziała...Eve?
- Hmm?
- Gdzie ty tyle jesteś?
- Emm.. Zaraz będę.
- James! - chłopak rozłączył się, zanim siostra zdążyła dokończyć.
- Muszę już iść, Ev dzwoniła.
- Ja pomogę dziewczynom posprzątać i też pewnie będę szedł do domu - powiedział piłkarz.
- No to do zobaczenia, Wam - pożegnał się brat.
- Cześć! - odpowiedzieliśmy chórem.


***Z perspektywy Jamesa***
Szedłem w stronę domu. Jak nigdy Eve była na mnie zła.
- Gdzie ty byłeś James?!
- No, na treningu.
- Coś ci się ten trening przedłużył o kilka godzin. Zawsze, gdy Ci się przedłuża piszesz mi SMS'a, a teraz? Rodzice by mnie chyba zabili, gdyby coś Ci się stało!
- O Boże.. zapomniałem i tyle - usłyszałem wielki plusk wody.
- Pójdę zobaczyć, to chyba w basenie.
- Czekaj, może to tylko Jack wpadł do basenu - Jack to pies Eve, którego kupiła, gdy przyjechała do Barcelony. Sam bardzo się z nim zżyłem. To owczarek niemiecki, jeszcze mały. Ma chyba około 3 lata. - Wyciągnę go stamtąd.
- No to chodźmy.
Dało się słyszeć drugi taki sam dźwięk. Wyszedłem na podwórko i od razu zobaczyłem psa, który "pływa" po basenie. Ale nie tylko Jacka. Za naszym ogrodzeniem zauważyłem trzy postacie. No tak, to przecież Cami, Liv i Ney. Tylko, STOP. Czy oni na serio siedzą w basenie, cali mokrzy. Pamiętam, jak ja i Camila siedzieliśmy w basenie i chlapaliśmy się wodą. Jakbym zobaczył mnie razem z siostrą. Cała trójka chlapała się wodą i się śmiali. Dopiero teraz zorientowałem się, że za mną stoi Eve.
- Emm James... - wyszeptała.
- Co?
- Kto to jest? Przecież to willa rodziców. Trzeba zadzwonić na policję.
- NIE! - powiedziałem to tak, że chyba zrozumiała. - K***a..
Usłyszałem dźwięk telefonu. Odebrałem.
- Słucham?
- Siema Jay.
- Cześć, co tam u Was?
- Jestem jeszcze u dziewczyn.
- Wiem..
- Skąd?
- Właśnie się zdemaskowaliście.
- Ale jak się zdemas.. - nie dokończył, a wszystkie trzy twarze zwróciły się w naszym kierunku.
- Emm - nikt nie potrafił wydusić z siebie słowa.

4 komentarze:

  1. Hej. Sorki, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale dopiero nadrobiłam zaległości. Obiecuję, że już teraz będę na bieżąco. :-D Fajny rozdział ;-) I już się nie mogę doczekać kolejnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha fajnie Too :D czekam n nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. http://neymaarmylife.blogspot.com/?m=1 zapraszam do siebie :) o czekam u ciebie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń